„Nie mogę wejść, nie sięgam domofonu”. Aktorka szczerze o barierach, z którymi się boryka
Choć Anna Dzieduszycka w projekty artystyczne angażuje się od lat, na popularności zyskała, gdy krótkometrażowy film „Sukienka” w reżyserii Tadeusza Łysiaka, w którym zagrała główną rolę, dostał nominację do Oscara. Choć polska ekipa wróciła z Los Angeles bez statuetki, życie Dzieduszyckiej wywróciło się do gry nogami. Dostaje nowe propozycje filmowe i teatralne, stała się rozpoznawalna i tę swoją rozpoznawalność chce wykorzystać także do tego, by głośno mówić o barierach (nie tylko architektonicznych), z którymi jej – jako osobie z achondroplazją – przyszło się mierzyć.
Choć, jak sama zaznaczała w podcaście „Wprost Przeciwnie” – mówiła o nich dużo wcześniej i mówiłaby także bez filmowego sukcesu na koncie.
– Wizyta na SOR, okienko do rejestracji jest za wysoko, do tego tak obudowane, że osoba pracująca tam nie może wyjść do pacjenta. I mimo tego, że jest RODO, muszę prosić obce osoby, żeby albo podały mi dokumenty, albo podały je osobie w okienku, albo powiedziały dyżurującym tam, że ja w ogóle czekam, bo w okienku mnie nie widać – opowiada o jednym ze swoich doświadczeń.
Jak podkreśla, podobne sytuacje wywołuje konieczność skorzystania z bankomatu, toalety publicznej, w której mydło zawieszone jest nad szeroką umywalką tak wysoko, że osoba niskorosła nie ma szans, by po nie sięgnąć. Problemem są także domofony.
– Jestem osobą, która dużo się rusza, wychodzę z domu, pracuję, żyję w biegu. Bardzo często blokady architektoniczne, i nie tylko, są takie, że muszę prosić o pomoc – wyznaje we „Wprost Przeciwnie”. Dlatego, jak dodaje Dzieduszycka, tak ważne jest, by nauczyć się patrzeć na świat wokół z innej perspektywy.
– Dopiero gdy złamiemy nogę i chodzimy o kulach, albo gdy urodzi się nam się dziecko i mamy wózek z niemowlakiem, okazuje się, że nie ma wind, chodniki są zbyt wąskie, albo ludzie zostawiają hulajnogi gdziekolwiek… Mam w rodzinie osoby jeżdżące na wózkach, to dla nich ogromny problem – przyznaje. – Na Moście Poniatowskiego (w Warszawie- red.) jest bardzo wąski chodnik i bardzo wysoki krawężnik – zauważa. Jak dodaje, osoba na hulajnodze ma sprawne nogi i może przejść kawałek nie zajmując tym samym miejsca osobie z niepełnosprawnością. Gdy tak się nie dzieje, osoba na wózku musi uważać, by z niego nie spaść.
– Chciałabym pokazywać swoją perspektywę, mówić o niej głośno, by świat się zmieniał. Będę mówiła o dostępności dla osób niepełnosprawnych, o tym, byśmy po prostu byli normalnie traktowani, żeby to nie było nic nadzwyczajnego, że się pojawiamy, że jesteśmy, że żyjemy jak każdy inny człowiek – zaznaczyła.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.